Skrót BLW rozszyfrowuje się jako Bobas Lubi Wybór. W teorii jest to sposób karmienia dziecka, tak by mogło samo wybierać pasujące mu smaki oraz szybciej uzyskało samodzielność jedzeniową. A jak to wygląda w praktyce?
Kiedy zbliżaliśmy się do szóstego miesiąca życia Majsona perspektywa rozszerzania diety bardzo mnie przerażała. Oto odtąd zamiast zawszemającej piersi, będę musiała zadbać o inne jedzenie dla mojego synka. Będę musiała go nakarmić. Ważne pytanie brzmiało: jak to zrobić? Czytałam wtedy różne artykuły, ale czułam pewien niedosyt. Teksty o blw pisane były z perspektywy, kiedy dziecko już jest starsze, a tych początków rozszerzania diety nie bardzo się pamięta. Nurtowały mnie pytania: jak konkretnie karmić? co zrobić, kiedy dziecko się zakrztusi? czy blw na pewno się u nas sprawdzi?
Niebawem minie pół roku odkąd Majson dzień po dniu stawał się wszechjedzącym żarłokiem. Chcę się podzielić moim doświadczeniem. Liczę na to, że przyda się rodzicom, którzy dopiero próbują ogarnąć ten temat.
Poczekaj do ukończenia 6. miesiąca
W internecie, ale nie tylko tutaj toczy się dyskusja na temat tego, kiedy należy rozszerzać dietę. Niektórzy są zdania, że należy jak najszybciej. Już nawet w trzecim miesiącu życia dziecka podawaliby mu jakieś zupki. Mam wrażenie, że wynika to z deprecjacji karmienia piersią, tego że pokolenie obecnych 40-60-letnich kobiet karmiło dzięki sugestiom lekarzy bardzo krótko lub nie karmiło wcale. Obecnie pediatrzy najczęściej polecają rozszerzanie po czwartym miesiącu i całkowitą lub częściową rezygnację z karmienia piersią. Mamo, kup słoiczek i karm.
Z różnych grup dyskusyjnych zapamiętałam jedno zdanie – pediatra to nie dietetyk – i zgadzam się z nim w 100%. Owszem, są uzasadnione medycznie przypadki wcześniejszego rozszerzania diety. Jednak moim zdaniem należy zacząć karmić dziecko czymś innym niż mleko wtedy, kiedy będzie do tego gotowe. Najczęściej tak się dzieje po szóstym miesiącu: zanika wypychanie językiem wszystkiego z buzi, dziecko już (prawie) siedzi i pewnie porwało już coś rodzicom z talerza. Prawdę mówiąc argument za wstrzymaniem się z rozszerzaniem miałam tylko jeden – spojrzałam na Majsona w 4. miesiącu życia i widziałam, że nic innego oprócz mleka jeszcze go nie interesuje, a podawanie pokarmów w pozycji bujaczkowo-leżącej nie uważam za bezpieczne i dobre dla niego.
Jeśli stawiasz na BLW, to przekonaj do tego całą rodzinę
Nie ma nic gorszego, niż paraliżujący krew w żyłach krzyk: Dławi się!, kiedy widzisz, że nic się nawet nie dzieje. A tak najczęściej reagują inne osoby na widok jedzącego dziecka.
Przekonywanie najlepiej zacząć od męża. W końcu to on będzie też karmił swoją latorośl, poza tym warto, by nie patrzył krytycznym okiem na to, co robisz. U nas mój mąż na początku nie był jakiś taki blw-owy, bardzo się bał zakrztuszenia. O tym, jak poradzić sobie z tym strachem, piszę w kolejnym punkcie. Obie babcie były bardzo sceptyczne, przeszkadzał bałagan i to, że nie da się zmierzyć, ile dziecko zjadło. Ale z każdą kolejną wizytą było widać, że zaczynają akceptować ten pomysł, a nawet się chwalą, że dziecko pije z normalnego kubka i samo je.
Pokonaj strach przed krztuszeniem się i zadławieniem
BLW choć wydaje się najrozsądniejszym sposobem karmienia, wymaga zaufania do dziecka przede wszystkim i do siebie. Warto wiedzieć, jak przywrócić oddech, zadbać o prawidłową pozycję podczas jedzenia i poczytać o etapach przełykania pokarmu, a potem obserwować te etapy w praktyce krok po kroku.
W artykułach o BLW, które czytałam, owszem, wspominali o krztuszeniu się jako pewnej możliwości, która się zdarzyć może podczas posiłku. Ale wiecie, tak naprawdę, na tym początkowym etapie rozszerzania najważniejsza była wiedza, co robić, kiedy dziecko się zakrztusi. Nie jak pokroić i co przygotować, tylko jak zadbać o bezpieczeństwo dziecka i w sytuacji kryzysowej nie przekazać mu mojej paniki.
Krztuszenie się jest naturalnym etapem. Dziecko poznaje możliwości swojego organizmu. Początkowo ten punkt krztuszenia jest osadzony na języku bliżej w kierunku zębów, z czasem się przesuwa głębiej i zlewa się z tym punktem, w którym już w grę wchodzi dławienie się. Zadławienie się na początkowym etapie BLW zdarza się rzadko, nas to nigdy nie spotkało.
A jednak bywały momenty, kiedy stałam obok Majsona z sercem bijącym zbyt szybko i przyglądałam się jego poczynaniom. On się nie bał. W momencie, kiedy zbyt duży kawałek trafiał zbyt głęboko, odkrztuszał go i ten wyjeżdżał na języku jak na taśmie produkcyjnej i wypadał na tackę. Zobaczyłam to raz, drugi stałam się spokojniejsza. W ogóle ciekawe jest to, że nawet do teraz, kiedy są jakieś delikatne zawirowania w jamie ustnej Majsona, to on szuka naszego wzroku, patrzy, czy to widzimy. Po wszystkim uśmiecha się i bierze nowy kawałek. Wiec, podsumowując wydaje mi się, że dziecko w każdym wieku musi poznać, jak funkcjonuje jego jama ustna. Patrząc jednak, jak dużą frajdę sprawia mu jedzenie, wiem, że było warto. Aha, mnie pomogło obejrzenie filmików na YT z karmienia innych dzieci.
Zęby nie mają nic wspólnego z jedzeniem
No dobra, coś tam jednak mają ;). Dużo osób obawia się podawania niezmielonego jedzenia. Argumentuje to brakiem zębów u dziecka. Nie wiem, jak to wygląda z medycznego punktu widzenia, ale widziałam jak mój bezzębny syn całkiem nieźle radził sobie z marchewką, makaronem, jabłkiem czy brzoskwinią. Teraz ma dwa zęby i z frajdą zajada się obranym całym jabłkiem czy śliwką.
Nie trzymaj się ślepo cudzych rad
Ale wiesz, to twoje dziecko. Ludzie różnie piszą. Każdemu coś będzie nie pasowało. Coś przeczytaj, żeby być przekonana co do tego, co robisz. Bądź gotowa, by skorygować swój tok myślenia, jeśli dziecko da taki znak. Nie przejmuj się komentarzami. Daj dziecku i sobie szansę.
A tak naprawdę BLW to metoda dla leniwych rodziców ;).
Jak wspominacie rozszerzanie diety u swoich dzieci? Jakie były pierwsze jedzeniowe hity i kity? Co polecilibyście innym rodzicom?